garfield z whiskey wyczekują rano aż wstaniemy. czekają na śniadanie. póki co - jak widać - są spokojni i cierpliwi w następnym etapie ładują nam się do łóżka i "całują" na dzień dobry. i to jest ten moment kiedy zrywamy się na równe nogi.
weekend był wyjątkowo upalny. dosyć dużo zrobiliśmy w ogródku, ale trzeba się było jakoś chłodzić. poszliśmy więc nad staw. a tu whiskey już wykąpany chłodzi się w cieniu drzewka.
ja z Matyldą pływałyśmy w pontonach. ale było fajnie.
na koniec dnia zrobiliśmy sobie placek z truskawkami i jagodami. pychota. tak wyglądał po upieczeniu:
a tak przed włożeniem do piekarnika:
uwielbiam czas w domu. wypoczywam nawet pracując fizycznie. jest super. zmartwienia i problemy zostawiam w Łodzi. nie mieszczą mi się w samochodzie ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
hm...