poniedziałek, 28 czerwca 2010

urodziny

tak wyglądał nasz tort, był... przepiękny!!! smakował wyśmienicie. byli tacy, którzy jedli dokładkę (np. ja) raz jeszcze dziękujemy mamie Asi!!! i raz jeszcze namawiam panią do stworzenia bloga z wypiekami. takie hobby nie może się marnować.
były śpiewy, życzenia, obietnice ;)
kilku osób zabrakło, takich które zawsze z nami były. np. Tomek Gardyjan z żoną Kasią, ale nie dało się pogodzić naszych urodzin z urodzinami Tomka, stary - raz jeszcze wszystkiego najlepszego!!!
zabrakło Gosi i Michała, chociaż wpadli do nas na chwilkę w ciągu dnia, ponieważ Gosia już za 7+7+1 dni zostanie mamą. zabrakło Tomka z Anią i wielu, których nie dam rady wymienić.
żałujcie, ale mam też nadzieję, że niebawem to nadrobimy.

jesteśmy starsi o kolejny rok, mądrzejsi i głupsi zarazem o kolejne doświadczenia, ale jedno jest pewne. to co robimy ma na prawdę sens i kiedy przychodzą kłopoty, nostalgia, albo po prostu łapiemy doła, przychodzą myśli po co to wszystko, że nie damy rady, zajmijmy się czymś innym, pojawiają się ludzie dla których to miejsce jest ważne. i wszystko zaczyna wyglądać inaczej.
kochani jesteście. dziękujemy!!!

piątek, 25 czerwca 2010

karasie

mamy karasie!!! dziś gruby wpuścił je do stawu. strasznie chciałabym je zobaczyć, ale niestety jestem w Łodzi w pracy. nie mogę się doczekać kiedy pojadę je obejrzeć :) podobno są śliczne, czerwone i brzuchate. jak tylko dojadę do domu, zrobię im zdjęcia i koniecznie opublikuję na blogu.
a w pracy super. dzisiaj rozpoczął się festiwal dobrego smaku. ku mojemu zaskoczeniu festiwal ten cieszy się ogromnym zainteresowaniem. ludzie spacerują, odwiedzają miejsca, które biorą udział w festiwalu, smakują, kosztują... jest fajnie.
wieczorem zapraszamy wszystkich na smakowite karaoke. a jutro na pyszny tort i dmuchanie świeczek ;) to już cztery lata, nie może Was z nami nie być.

wtorek, 22 czerwca 2010

małe zmiany

prania ciąg dalszy. jeszcze mi się nie znudziło, poza tym jeszcze nie odgruzowałam łazienki :)
dziś mam jednak w planach, poza oczywiście praniem, zrobić dżemy truskawkowe. owoców jest tak dużo, że nie jesteśmy w stanie tego przejeść. tak wiec postanowiłam trochę po kucharzyć. zobaczymy co mi z tego wyjdzie.
a w art caffe małe zmiany. Grzesiu nie pracuje już z nami, mam jednak nadzieję, że pozostanie naszym wiernym fanem. chciałabym również poinformować, że nie został wyrzucony ani zwolniony. postanowiliśmy się rozstać ponieważ Grzesiu ma swoje plany do zrealizowania. ale o tym cicho sza ;) trzymamy kciuki.
w art caffe nic się nie zmieni. zapraszamy więc wszystkich serdecznie, Grzesia również.

poniedziałek, 21 czerwca 2010

szop pracz

niedzielę spędziłam przy mojej nowej pralce!!!
w sobotę zakupiliśmy nową maszynę piorącą! jest piękna. duża, biała, ze srebrnym bębnem, elektronicznym wyświetlaczem, cichutka i wygląda kosmicznie. gdybym tylko miała gdzie rozwieszać pranie, prałabym wczoraj całą noc. zrobiłam więc dwa prania, zawaliłam całe dwie suszarki i zachwycałam się pięknym, świeżym zapachem, miękkością tkanin i intensywnością barw :D
cieszę się jak małe dziecko, bo przez ostatnie kilka miesięcy prałam ręcznie. dziś po powrocie do domu będę... prała!!!
a jak skończą się brudne rzeczy... to wypiorę znowu te czyste ;)

środa, 16 czerwca 2010

truskawki



truskawki w art caffe!!!
zapraszamy wszystkich na koktajle, shake, smoothies'y i koktajle alkoholowe - a wszystko to z truskawek!!! niestety nie z naszego ogródka, ale są naprawdę pyszne. nasze truskawki ladują prosto z krzaczka do naszych łakomych brzuchów.
zapraszamy serdecznie

1,2,3...4!!!





wielkimi krokami zbliżają się czwarte urodziny art caffe. bawić się i świętować będziemy 26 czerwca w sobotę. zapraszamy wszystkich, którzy chcą w tym dla nas szczególnym dniu być z nami, którzy czują się związani z firmą i z nami, którzy chcą się po prostu dobrze bawić i tych którzy chcą dołączyć do grona fanów art caffe. będzie nam bardzo miło gościć Was wszystkich.
zapraszamy

poniedziałek, 14 czerwca 2010

znowu zimno

lekko przyrumieniona słońcem przyjechałam dziś rano jak zawsze do pracy. noc była ciężka. jestem więc nie wyspana, rozdrażniona, poddenerwowana. nie tak się powinno rozpoczynać tydzień. zobaczymy co przyniosą kolejne dni.
a weekend spędziłam w słońcu, kosząc np. trawę i to nie jakąś tam kosiarką, tylko prawdziwa, starą kosą. wyglądałam podobno groźnie, wymachując nią tak z prawej na lewą stronę. ale trawa skoszona! umyłam samochód, (dlatego dzisiaj pada) i spędziłam miło czas na plotkach w słońcu. przyjemnie. szkoda, że pogoda się skończyła.
a nad wejściem do domu, jaskółki ulepiły sobie gniazdko.


garfield natomiast zaczął sprowadzać sobie znajomych do domu i ten fakt mnie trochę przeraża. chyba musimy przeprowadzić poważną rozmowę.

czwartek, 10 czerwca 2010

wreszcie ciepło

w ogródku wyrosły kwiaty zasadzone jeszcze za czasów poprzedniej właścicielki.

a w naszym ogródku rosną powoli pomidorki. cieszymy się jak dzieci, bo sami je posadziliśmy. później przyszła powódź i mieliśmy mieszane uczucia, czy coś z nich zostanie...

...a tu proszę, jeden obok drugiego.


pojawiła się również pierwsza do połowy czerwona truskawka. płakaliśmy nad nią jak dzieci ze szczęścia.



a tu sałatka. marnie rośnie, ale to dlatego, że miała mało słońca. mam nadzieję że teraz wystrzeli dzięki tym upałom.



a tu rośnie groszek. zielony. słodki. pięknie kwitnący.



tak wygląda mniej więcej nasze życie wiejskie ;)
a w art caffe stoi już ogródek. prezentuje się chyba całkiem nie źle. ostatnio jednak nasi goście wolą siedzieć w środku kawiarni, gdyż jest tam zdecydowanie chłodniej. ( i jak tu dogodzić?) zaczęły się również wieczorki filmowe, na które bardzo serdecznie zapraszam w każdą środę. można zobaczyć filmy, których nie zobaczycie w kinie. zapraszam.

środa, 2 czerwca 2010

na językach ;)

kolejny dzień szalonego tygodnia. w pracy nawet spokojnie, goście dopisują, Adaś rwie się do pracy, chociaż ma polecenie leżeć w łóżku i wychorować się do końca.
a ogródek nie dojechał. wszyscy skutecznie mnie lekceważą, twierdząc że ogródek jedzie. cały czas jedzie. może dojedzie ;) zaczynam mieć do pewnych spraw dystans. chyba zwariowałabym, gdybym przejmowała się wszystkimi i wszystkim. no właśnie! do ludzi też mam dystans. tyle rzeczy usłyszałam pod swoim adresem, tyle plotek, że aż żal słuchać. a co najśmieszniejsze, plotki rozsyłają Ci najbardziej żałośni. być może wynika to z nadmiaru czasu jakim dysponują. siedzą w domach i wymyślają. ha, ha i myślą, że do mnie te głupoty nie docierają. kochani! zajmijcie się swoim życiem, dziećmi, mężami :D, zadbajcie o swoje problemy, a nie szukacie ich u innych. to tyle w tym temacie.
a jutro boże ciało. my pracujemy ale dopiero od 18.00 zespół coś mówił o tym, że chce się wyspać, czy coś w tym stylu. niech im będzie. niech mają święta. tak wiec zapraszam wieczorem.

wtorek, 1 czerwca 2010

szalony tydzień rozpoczęty!

ogródek nie dojechał, może jutro. masakra. nic nie dzieje się według mojego planu. w ogóle tydzień rozpoczęliśmy fatalnie. najpierw pożar instalacji, chory Adaś i ten ogródek nie dojechał. co jeszcze mnie spotka w tym tygodniu?
jeśli chodzi o święta i wolne, to nas jak zwykle to nie obowiązuje. działamy jak zwykle. godziny otwarcia podam jutro.
a weekend mam zamiar spędzić sama. gruby wyjeżdża w trasę a ja odpoczywam przy kominku. miła perspektywa.