czwartek, 2 lipca 2009

interwencja

śpiewająco dotarliśmy do 3.30 rano. lokatorzy rozpoczęli z nami wojnę. była policja, która odnotowała upomnienie i muzyka została wyciszona, spisali moje dane i rozstaliśmy się. mam nadzieję, że na długo. albo na zawsze. choć przyznam, że byli całkiem przystojni.

a dziś rano pielgrzymki do Art, oczywiście z pretensjami. bo chodzą, bo śpiewają, bo tu jakieś auto ktoś zostawił... rzygać mi się chce.
ale nie zamknę tego. nie zamknę i koniec. trochę się podenerwuję, trochę popłaczę, ale nie zamknę i już.

dziękuję wszystkim, że byli w takim pięknym składzie wczoraj na karaoke, choć zabrakło Mareczka, i ten brak bardzo dotkliwie odczułam. Mareczku - tęsknię :), a Promyczek jak tęskni !!!
dziś zapraszam na karty i sziszę. Marku będzie bez ekscesów, więc może się skusisz?

2 komentarze:

  1. Aga, nic się nie przejmuj! Pomarudzą, pomarudzą i się przyzwyczają. W końcu to Pietryna, a poza tym niech się uczą tolerancji, heteryki chędożone ;->

    OdpowiedzUsuń
  2. Pitryna ma swoje prawa... nie pasuje to niech sie wyprowadza ;)
    Cubart
    ps. nastepnym razem zostaniemy na dluzej niz w zeszla sobote ;)

    OdpowiedzUsuń

hm...