święto brzoskwini odbyło się wczoraj, w San Sperate. to kolejna włoska wiocha. zwiedziliśmy ją bardzo szybko, bo jest niewielka, ale na prawdę bardzo urokliwa. na murach malowidła ścienne, wszędzie bardzo kolorowo, malowniczo. i oczywiście masa życzliwych ludzi. wróciliśmy do domu bardzo późno załadowani cali skrzynkami pełnymi owoców.
od zaprzyjaźnionych włochów dostaliśmy żółwia. na szczęście i dobrobyt. tu na zdjęciu właściciel hodowli opowiada mi, jak zabezpiecza na noc zwierzęta, żeby szczury ich nie zjadły.
no i niech mi ktoś powie, że nie jestem w niego wpatrzona :D
Odpppoczywajcie... hep!... nic nie martwcie się a nic... hep!... my tu nad wsssszzzystkim czczczczczuwwwamy... hep! Baaaardzo ciężka praca... hep!... to dopiol... doiplo... doplino... ech, kuwa, pilnowanie tego Czary-Mary, naprawdę! hep! hep! pffff....
OdpowiedzUsuń;-)
:D
OdpowiedzUsuńBuziaki i wielkie dziękujemy!!!